Masz motywację, to się nauczysz. W Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego w Iwano-Frankiwksu zakończyły się kursy języka polskiego na poziomie A1 i A2.

Kursy trwały od września 2017 do maja 2018 roku. W tym roku akademickim była to piąta edycja szkoły językowej działającej przy Centrum. Na kursy zapisali się i absolwenci poprzednich edycji, którzy skończyli niższy poziom nauczania, oraz inne, chętne do nauki języka polskiego osoby.

Niestety, mówią organizatorzy kursów, w tym roku nie było ani jednej osoby, która by wykazała na wstępnych testach znajomość języka, odpowiednią dla prowadzenia zajęć na poziomie B1 i B2. Natomiast plany zorganizować kurs tylko dla dzieci i młodzieży zostały zweryfikowane. Ponieważ wnioski złożyli osoby starsze, ale mówili, że bardzo im na tej nauce zależy, dobrze napisali testy wstępne, więc organizatorzy nie mogli im odmówić.

Generalnie w tym roku szkolnym zostały sformowane cztery grupy językowe. Trzy na poziomie A1 i jedna – A2, wiek uczestników 13-55 lat. Widać było, że uczestnicy poszczególnych grup zaprzyjaźnili się, tak że praktycznie nie widać było różnicy wiekowej.

Nauczyciele Pani Renata Klęczańska i Pani Alina Cirkowa mówią, jeśli chodzi o skuteczność takich zajęć, w grupie A2 były osoby, które w zeszłym roku ukończyli A1 i u tych osób był widoczny wyraźny postęp. Z tymi uczniami można już swobodnie rozmawiać na określone tematy. Jeżeli chodzi o grupę A1, to trafili tutaj osoby, wiedza których była różna. Jak i różne były motywacje do nauczania.

Irena Drozdowska, studentka, studiuje informatykę. - Mam zamiar kontynuować studia w Polsce. Też informatykę, więc zapisałam się na kursy. Dotychczas nie miałam żadnego do czynienia z językiem polskim tak na poważnie. W domu czasami, rozmawiała ze mną babcia, tak na początku uczyłam się języka.

Halina Kuckir, wykładowca Instytutu Prawa Odeskiej Akademii Prawniczej. - Z językiem polskim zapoznałam się dopiero na kursach w tym roku. Mam zaświadczenie o ukończonym poziomie A1, w następnym roku będę wnioskować na poziom A2. Języka uczę się dla siebie, dla rozwoju, dla poznania sąsiadów. Być może kiedyś będę pracowała w zawodzie w Polsce lub współpracowała z partnerami z Polski, więc język zawsze się może przydać. Kurs bardzo dobry, jestem z niego zadowolona. Z jakości nauczania, stosowanych metod. Pani Klęczańska włożyła w to całe serce. Bardzo ciekawie był ułożony egzamin.

Nadia Hoszwa, urzędniczka: - W ubiegłym roku skończyłam A1. Teraz A2. Miałam trudności z liczebnikami, końcówkami liczb mnogich w czasownikach rodzajów męskoosobowych i żeńsko osobowych.

Irena Popadyniec, lekarz, pracuje na Uniwersytecie Medycznym w Iwano-Frankiwsku. - W zeszłym roku byłam na A1. Moja babcia i mama są Polkami. Chcę nauczyć się jezyka, żeby się dobrze czuć. Od 5 roku życia chodzę do kościoła, więc języka jestem osłuchana. Na zajęciach było fajnie, brakowało mi po prostu trochę czasu, by lepiej się przygotować do zajęć.

Niestety, z przygotowywaniem uczestników do zajęć, często byli problemy. Nauczyciele, którzy pracują z uczniami w szkole, lub ze studentami na uczelniach wyższych, posiadają instrumenty, aby zmusić uczniów do pracy – oceny. Natomiast na kursach języka polskiego w CKPiDE jedynym instrumentem jest ich świadomość – każdy z uczestników musi odpowiedzieć sobie na pytania „po co ja tu przychodzę, czego ja tu chcę, do czego mi ten język jest potrzebny?”

- Dużo miałam problemów, że nie odrabiano zadań domowych, że się spóźniano – pół godziny, godzinę na zajęcie półtoragodzinne. A potem mówi się, że ja tego nie rozumiem, ja tego nie umiem. Kiedy mówią ludzie dorośli „a my mamy pracę, a my nie mamy czasu, ja musiałem coś zrobić”, ja to wszystko rozumiem, tylko po co przychodzić na kurs. Niemniej jednak egzaminy pokazały, że zdecycowana większość zasłużyła na zaświadczenie o zakończeniu odpowiedniego poziomu. Te osoby, które nie przeszły przez egzamin, nie zdały poprostu, zamało punktów zdobyły, dostały tylko dyplomy o przesłuchaniu kursu. Ustaliliśmy, że 60% wiedzy uprawnia do otrzymania zaświadczenia o ukończeniu kursu. Poniżej – tylko dyplom uczestnictwa pod czas zajęć. Nie brałam udziału w komisjach certyfikatowych, ale miałam w rękach testy, którymi komisja operuje, i ja korzystałam z tych propozycji i uważam, że nasz poziom nie odbiega znacznie, ale odbiega od poziomu certyfikatowego. – mówi Pani Renata Klęczańska, nauczycielka języka polskiego, skierowana na Ukrainę przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą.

Cóż dają te zaświadczenia? Pani Klęczańska powiedziała, że CKPiDE na dzień dzisiejszy nie ma jeszcze prawa o wydawanie certyfikatu państwowego, chociaż będzie się o taką możliwość starać w przyszłości.

A dają. Po pierwsze, satysfakcję dla ucznia. Po drugie, są instytucje, które wymagają jakiegokolwiek zaświadczenia znajomości języka polskiego. I zaświadczenie, otrzymane po egzaminie w Centrum, jest bardzo ważne. Na tych dyplomach, zaświadczeniach jest m.in. wspomniany ORPEG, który skierowuje kwalifikowanych nauczycieli za granicę. Takie zaświadczenia na pewno w jakichkolwiek instytucjach, szkołach czy uniwersytetach, na różnych uczelniach będą traktowane należycie. Nie każdego stać na certyfikat państwowy, są niemałe opłaty, aby podejść do egzaminu.

Jeszcze jeden problem, z którym się spotkała Pani Klęczańska już pod czas egzaminów – ściąganie. Niestety tacy są ludzie. W Polsce, mówi Pani Klęczańska, też tak jest, ale mniej. Tam generalnie ściąganie nie jest tolerowane. Studenta dyskwalifikuje się, nawet może wylecieć.

- Ja w szkole młodzież oduczyłam od ściągania. Tutaj było dla mnie najpierw zaskoczenie. Bo to ludzie dorośli próbowali ściągać. Kiedy prosiłam o oddanie telefonów, było ogromne niezadowolenie, nawet nieładne wypowiedzi, ale ja byłam bardzo zdecydowana. Mówiłam: „jeżeli pan/pani nie odda telefonu, to proszę nie wchodzić na salę”. Przyłapałam sama osobiście, jak czytali, przepisywali z zeszytów, z książki. Zabierałam. Tak sobie pomyślałam: dziwię się, że uczniowie próbują ściągać, skoro ich rodzice robią dokładnie to samo. My musimy się wykazać wiedzą. Potem idziemy w świat i co? Tak, nie zdąży, nie ma czasu. Ja to rozumiem, ale ja muszę się podpisać pod tym egzaminem, i niech gdzieś potem trafią i powiedzą, kogo ta kobieta nam tutaj dała, jak nauczyła, i Centrum Kultury Polskiej i Dialogu Europejskiego też traci na reputacji. A to jest nasze dobre imię!” – podsumowała Pani Renata Klęczańska.

Tekst: Robert Kubisz

Zdjęcia: Włodzimierz Harmartiuk

Partnerzy

Współpraca

Partnerzy medialni


Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów

Up